Złośliwi czasami nazywają to hiszpańskie miasto , miastem bez twarzy. Dlaczego? Jest na to wiele odpowiedzi, w konfrontacji do argumentów na niekorzyść tego miasta warto przytoczyć niezaprzeczalne atuty, chociażby w postaci sztuki i jej niezaprzeczalnego centrum. Dawniej goście pozostawali dokładnie tak długo by móc obejrzeć skarby muzeum Prado. Dla innych osobliwości i uroków nie zostawiali sobie prawie czasu. Na pewno dziś jeszcze ta wspaniała pinakoteka warta jest przyjazdu oraz kilku dłuższych wizyt. Nie potrzebuje też zachwalania. Lecz gdy tak bezlitosny krytyk Madrytu, jak monsieur Poitou w obliczu tej świątyni sztuki popada w przesadę, należy dać mu dojść do słowa: „Cóż za cud” — zachwycał się. Powiada się, iż muzeum madryckie jest najbogatsze na świecie i nie jest to przesadą. Co się tyczy krajów pochodzenia i historycznego rozwoju sztuki, to Louvre zapewne jest bardziej kompletny. Jednak pod względem nagromadzenia dzieł mistrzów, wydaje mi się, iż nawet we Włoszech nie ma czegoś podobnego. Madryt jest dzisiaj stolicą sztuki, popularną nie tylko ze względu na swych starych mistrzów. Młodzi artyści wzbudzają międzynarodowe uznanie, przyciągają coraz więcej kolekcjonerów i handlarzy z zagranicy. Cały Madryt sławi sztukę, każda wystawa jest wydarzeniem i nie jest już tylko domeną wykształconej elity. Zachwyt dla sztuki manifestuje się ku zdumieniu zagranicznych uczestników corocznie od 1982 r. w lutym na międzynarodowych targach sztuki ARCO z udziałem setek tysięcy zwiedzających Również muzykuje się więcej niż dawniej. Rock, pop, jazz i klasyka rozkładają dużą wagę do stroju. Najnowsze i najzuchwalsze pomysły mody są szybko podejmowane i nabierają dzięki wyraźnemu wyczuciu stylu nutki indywidualizmu. Nowe pokolenie twórców mody zdobyło międzynarodowe rynki. Środowisko nowych projektantów wspierane jest silnie poprzez pokaz mody i utworzyło nowe centrum mody w okolicach Almirante, Conde de Xiquena i Argensola. Niemiłym czynnikiem zakłócającym ten świat dobrobytu i luksusu są oznaki nędzy grup marginalnych na peryferiach południowych i handel narkotykami, męska i żeńska prostytucja uliczna i drobni przestępcy. Madryt przezywano często miastem „bez twarzy”. W rzeczywistości daremnie szukać tu świadków klasycznej starożytności. Drogi Rzymian panujących na Półwyspie Iberyjskim do czasu wypędzenia ich przez Visigodos, jak nazywano tu Wizygotów, omijały obszar dzisiejszej metropolii. Odkryty został dopiero przez Maurów, którzy napadli w 711 r. na Iberię Arabów i Berberów. Emir Mohammed I wybudował tam, gdzie stoi dziś pałac królewski jako bastion przeciwko chrześcijańskiej konkwizycji fortecę z zamkiem (Alcazar) i maleńką Medyną. Chrześcijanie rozszerzyli pas murów, pobudowali kościoły i klasztory. Maurowie osiedlili się na zewnątrz południowej bramy miejskiej i obie grupy etniczno-religijne żyły zgodnie z osiadłymi tu Żydami. W 1492, w roku odkrycia Ameryki oraz, poprzez zdobycie Grenady, ostatecznego zwycięstwa Chrześcijan nad Muzułmanami skończyła się tolerancja.