Uwolnione wewnętrzne "ja"

Poznajmy bliżej niezwykłe małżeństwo artystów - Anny i Bogusława Popowiczów
Państwo artystami jesteście z wykształcenia, jak też w Państwa pracowni powstają niezwykłe dzieła sztuki. Cały czas tworzycie i z radziszowskiego warsztatu w świat rozjeżdżają się niezwykłe dzieła. Proszę się bliżej przedstawić Pani Anno i opowiedzieć coś o swoich pasjach.
Anna Popowicz: Pochodzę z Zakopanego i do momentu rozpoczęcia studiów tam mieszkałam. Ukończyłam Liceum Plastyczne, które mnie przygotowało w kierunku rzeźby. Myślę, że tamtejsi nauczyciele niejako dali mi zielone światło i wiarę w swoje możliwości, abym startowała na krakowską Akademię. Wybrałam rzeźbę. Zresztą rzeźbą zafascynowałam się już znacznie wcześniej. Najpierw te zainteresowania rozwijałam w domu kultury „Jutrzenka”. Były tam różne zajęcia, między innymi z malarstwa na szkle, tkactwo, ceramika i rzeźba w drewnie. Ta ostatnia pracownia przeznaczona kiedyś była dla starszych dzieci. Niesamowicie podobało mi się wydobywanie z kawałka drewna lub grubej deski, swoich własnych niepowtarzalnych pomysłów, projektów i form. Ważna była dbałość o warsztat, narzędzia, czystość. Spędzałam tam każdą możliwą ilość czasu. Podobnie w liceum poznanie różnych technik takich jak wykonywanie form do brązu, odlewanie brązu metodą na wosk tracony. To wszystko było dla mnie arcyciekawe. Oczywiście rzeźby w drewnie i ceramiki, zawsze czułam niedosyt. Wiedziałem, że chcę z tą sztuką obcować, wiedzieć o niej więcej i tworzyć coś nowego. Tak naprawdę z ceramiką spotkałam się dopiero na Akademii. Choć te zajęcia nie dawały pełnej wiedzy o technikach ceramicznych, to jednak spodobało mi się budowanie i konstruowanie przeróżnych form z gliny. Możliwość wypalenia oraz pokolorowania i poszkliwienia dopełniały radość tworzenia. To fascynujące, jak całość tych czynności zależna zupełnie ode mnie, z nutą niespodzianki daje efekt końcowy. I tej właśnie technice pozostałam wierna. Wykonuję rzeźby ceramiczne.
A gdzie można było zobaczyć Pani prace?
AP: Brałam udział w wielu wystawach. Należę do ZPAP Okręg Zakopane i tam też cyklicznie biorę udział w wystawach. Moje prace były wystawiane w Paryżu, Wrocławiu, Warszawie (małe formy z brązu) oraz w Nowym Targu, Bochni, Opolu, Krakowie i we Włoszech w Rzymie i Positano. Gros prac zakupionych w galerii znajduje się zagranicą.
Rozumiem, że po studiach nie wróciła już Pani do Zakopanego?
AP: Po ukończeniu Akademii Sztuk Pięknych zostaliśmy już wraz z mężem w Krakowie. Wynajmowaliśmy różne lokale na swoją działalność. Chcieliśmy mieć coś własnego. Zależało mi, żeby to było południe Krakowa. Poszukiwania miejsca zakończyły się w Radziszowie. Udało się nam wybudować tu dom. Powoli zapuszczamy korzenie.
Widzę też, że cieszą się Państwo potomstwem.
Mamy dwie urocze córki. Są jeszcze małe i jak to dzieci mają własną drogę rozwoju, różne etapy zachwytu i zniechęcenia. Dotyczy to wielu dziedzin, plastyki również.
Dziękuję za rozmowę Pani Aniu. Teraz porozmawiam z Panem Bogusławem. Pana pasja, z tego co widzę w Pana pracowni, wymaga siły, wręcz męskiej tężyzny.
Bogusław Popowicz: Tak, ćwiczę ją już od 22 lat. Rzeźba jest moim drugim ja.
A jak u Pana rodziła się pasja i doświadczenie z dłutem?
BP: Od dawna szukałem możliwości wypowiedzenia swojego wewnętrznego – ja, kontaktu z zewnętrznym światem, tworząc swój język porozumiewania z innymi. Najbliższa stała się mojej naturze praca nad przestrzenią . Wpływ materii na przestrzeń - nasze otoczenie. Myślenie takie o rzeźbie jest tożsame z architektonicznym, które zajmuje się każdą możliwą do zagospodarowania przestrzenią miejską i osobistą. W rzeźbie znalazłem kompendium idei na życie i przeżycie, syntezę wołania człowieka w niebo o sens, trwałość i ulotność czasów. Realizując swoje wewnętrzne potrzeby, wpisuję się w kulturę danego miejsca, stając się zarazem jej twórcą.
A gdzie Pan kształtował swoją pasję?
BP: Ukończyłem pięcioletnie liceum plastyczne w Jarosławiu im. Stanisława Wyspiańskiego o profilu ceramicznym, jednak od początku miałem inklinację w stronę rzeźby. W wieku 16 lat wykonałem pierwsze prace rzeźbiarskie. Od trzeciej klasy rozumienia rzeźby uczył mnie prof. Stanisław Lenar. Malarstwo zaś poznawałem u ucznia Zbigniewa Pronaszki, prof. Edwarda Kieferlinga.
A jakie były Pana pierwsze rzeźby?
BP: Jedne z pierwszych to "Macierzyństwo 1", "Macierzyństwo 2" – to akurat 2 metrowej wysokości praca ceramiczna, "Kruchość 1" to rzeźba w drewnie, została w domu pomocy w Jarosławiu,"Kruchość 2" – to była moja praca dyplomowa. "Siedzisko" to też rzeźba z drewna, wysoka na 2 m. Warta wspomnienia praca nosi tytuł "Z dziećmi" . Rzeźbiłem też liczne popiersia i portrety.
Czy rzeźba to jedyna Pana pasją?
BP: Inną moją działalnością artystyczną są rysunki o spojrzeniu satyryczno - melancholijnym. Dostałem za tę twórczość wyróżnienie i pierwszą nagrodę w Ogólnopolskim Konkursie im. Brunona Schulza w Tarnowie w latach 1994 i 1995. Brałem też udział w „Satyrykonie” w Legnicy, a i zdarzało się uczestnictwo w podobnych konkursach na świecie. Rysuję też dla siebie, do tak zwanej szuflady.
A potem przyszły studia?
BP: Tak, z bagażem przepracowanych lat w liceum trafiłem na studia na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie im. Jana Matejki – oczywiście na Wydziale Rzeźba. Trafiłem do pracowni prof. Mariana Koniecznego i jego asystenta Karola Badyny. Tu spotkało mnie klasyczne podejście do studium nad rzeźbą, zajęcia z projektowania architektoniczno - rzeźbiarskiego, liternictwo, historia sztuki, filozofia, socjologia, anatomia itd.
Rozumiem, że w czasie studiowania dalej Pan rzeźbił?
BP: Co roku powstawały rzeźby studyjne, w oparciu o akt. Pracowałem w kilku pracowniach krakowskich artystów rzeźbiarzy. Poszerzyłem warsztat rzeźbiarski o technologię pracy w brązie i w kamieniu. Ostatecznie wykonałem w 2000 r. dyplom z kamienia, przyjęty został z wyróżnieniem. Była to forma ołtarzowa ze złożoną ofiarą. Tytuł pracy to „Pieta”. Jest to połączenie dwóch różnych wapieni. Praca ta jest dużych rozmiarów. Jest wysoka na 140 cm, szeroka na 170 cm i głęboka na 70 cm.
A teraz może opowie Pan o swoich innych pracach?
BP: Może podam je według kolejności powstawania, zarazem dzieląc czas wykonania na swoje pracownie. W latach 2000 - 2002, czyli w pierwszej pracowni powstały: „Tajemnice Różańca Świętego”, tj. 20 stacji - tablic rzeźbionych o wymiarach 80 x 60 cm oraz rzeźby figuratywne, elementy dekoracyjne i statuetki. W latach 2002 - 2005, w drugiej pracowni powstały: „Droga Krzyżowa” dla kościoła Św. Patryka w Warszawie. Jest to 14 kompozycji figuratywnych 110 x 110 cm. Wykonane zostały z brązu. Powstały dla tego zamówienia też rzeźby przedstawieniowe, figuratywne i ceramiczne. W latach zaś 2005 - 2009, tj. w trzeciej pracowni powstały: „Droga Krzyżowa” dla kaplicy Miłosierdzia Bożego w Radoczy, składająca się z 14 kompozycji figuratywnych, nieregularnych ok. 50 x 40 cm, tzw. kafli ceramicznych, rzeźba „Chrystus Miłosierny”- kompozycja figuratywna 200 x 110 cm, rzeźba „Jan Paweł II”, „Kalwaria Miłosierdzia Bożego” do Zawiercia – jest to zespół kompozycji figuratywnych składający się z 17 rzeźb o wielkości 120 x 140 cm oraz 3 rzeźby wysokie na 200 cm, jak też rzeźby przedstawieniowe, figuratywne, ceramiczne, tablice liternicze, elementy rzeźbiarskie, dekoracyjne i wiele wiele innych. W pracowni radziszowskiej, czwartej z kolei, w 2010 r. powstał pomnik „Jan Paweł II z dzieckiem” dla miasta Ostródy wraz z rozwiązaniem przestrzennym w postaci schodów i kompozycji na granitowym cokole, pomnik „Jana Pawła II” dla miasta Małkinia Górna wraz z rozwiązaniem placu na planie koła. Jest to rzeźba z brązu na cokole. Postać Jana Pawła II z rozwianymi szatami o wysokości 220 cm. Wtedy też dokończyłem „Kalwarię” dla Zawiercia. Było to 6 rzeźb o wysokości 140 cm. Jedna z nich wysoka nawet na 210 cm. W 2011 r. powstały dwie rzeźby Św. Pawła i Św. Sunnivy o wysokości 220 cm do kościoła Św. Pawła Bergen w Norwegii. Wówczas też powstał projekt na konkurs pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej. Sporo czasu poświęciłem też na projekty nowych rzeźb, w tym rzeźb ceramicznych. Jak zawsze, powstawały też nowe rysunki.
Co jest potrzebne artyście rzeźbiarzowi, by powstało nowe dzieło?
BP: Osobiste zaangażowanie artysty w projekt , trud osobistego wykonania dzieła, który jest zapisem osoby, chwili, historii, talentu, kultury z jakiej artysta wyrasta. Jest to wartością nie do przecenienia. Każdy ślad indywidualny wskazuje drogę skąd i dokąd przyszliśmy, jak też dokąd idziemy. Sens nadajemy podejmując trud tworzenia.
Skoro tak wiele prac powstało w Pańskich pracowniach, to gdzie je jeszcze można oglądać? Gdzie powędrowały dzieła z radziszowskiej pracowni?
BP: Rzeźby z naszej pracowni trafiły do wielu miejsc w Polsce, między innymi do: Szczecina, Warszawy, Zakopanego, wspomnianego Zawiercia, do Ostródy, Małkini Górnej, Garwolina i sam nie pamiętam już gdzie.
A czy trafiały za granicę? Wymienił Pan przecież w naszej rozmowie Norwegię.
BP: O tak, nie tylko do Norwegii, ale też prace moje pojechały do: Portugalii, Hiszpanii, Francji, Włoch, na Węgry i na Ukrainę.
Życzę Państwu wszystkiego co najlepsze i wszystkiego tego, co potrzebne jest artystom do dalszego tworzenia. Dziękuję bardzo Państwu za rozmowę.
wywiad przeprowadził Janusz Bierówka
Galeria Anny Popowicz
Galeria Bogusława Popowicza